niedziela, 28 lutego 2010

ciężki dzień

Dzisiaj spędziłam jakieś 4h na spacerowaniu nad morzem i po lesie ^^
Efekty zaraz zobaczycie, ale najpierw obiecana wczorajsza sukienka:
 
Mój wyraz twarzy można pominąć. Nie zszyłam jeszcze góry z dołem, bo nie wiem, czy nie wolałabym tego nosić też osobno (np górę ze spódnicą o takim samym kroju, tylko czarną). Całość potrzebuje też jeszcze dopracowania, chodziło o ogólny efekt. 
Klikając w zdjęcie widzicie je o sporo większe. Jeśli wtedy nasunie się Wam oczywiste pytanie - lub twierdzenie - powiem od razu - tak, na górze mam tylko ten cienki biały materiał. A jeśli ktoś czytał poprzednią notkę, temu też odpowiem - tak, Bartasowi się baaaaaaaaaardzo podobałam w tym.

A teraz przechodzimy do dzisiejszego spaceru <3 Oto mała relacja:

i koniec historii <33
No dobra, jeszcze podobają mi się:

znalazłam skarpetę w morzu ;o



sweterek - stradivarius
top - p&b
legginsy - h&m
gumiaki - heavy duty

sobota, 27 lutego 2010

Który to już raz?

Tydzień temu usunęłam swój "szafiarski" blog na innym portalu, dzisiaj usunęłam wszystkie blogspotowe. Nie mogłam jednak odejść od nieśmiertelnej nazwy, której używam już prawie w każdym portalu, więc można powiedzieć, że tylko usunęłam stare notki.
Dlaczego? Uznałam, że nigdy nie miałam do tego cierpliwości, wytrwałości, nigdy nie chciało mi się robić wystarczająco dobrych zdjęć (które uznałam za objaw wielkiej próżności, nigdy sobie sama nie robiłam zdjęć, tylko w razie konieczności). To chyba wszystko, bo jeżeli chodzi o ciuchy to zawsze były moją pasją. Do niedawna 3/4 moich pieniędzy wydawałam właśnie na nie - dzisiaj, kiedy większość czasu spędzam poza domem jedzenie bierze górę. Jednak sam fakt, że lubię się dobrze ubrać, nie przekonałby mnie do "powrotu". Po prostu zdałam sobie sprawę, że robię to dla siebie.
Niedawno (przy pomocy Bartasa ;*) wyciągnęłam starego singera mojej mamy i stwierdziłam, że muszę zrobić z niego użytek. Co prawda jak byłam mała, dostałam od taty mini mini maszynę do szycia, jednak teraz okazało się, że jest warta jeszcze mniej, niż zostało za nią zapłacone, bo nic. Przymierzałam się do singera
i przymierzałam, aż dzisiaj powstało moje pierwsze dzieło spod jego igły. Na początek jednak nożyczkom zostały poddane - bluzka z lumpa, w popularny teraz, kwiecisty wzór oraz zwykła, biała, cieniutka spódnica ze ściągaczem. Zszyć je razem i zrobić sukienkę - żadna sztuka, ja jednak ze spódnicy zrobiłam górę sukienki, a z koszulki dół. Zdjęcia całości będą jutro - jadę z tym do Bartasa, ciekawe jak się mu spodobam...


Żeby nie przynudzać samym tekstem, walnę zdjęcia pokazujące (no dobra, to może za dużo powiedziane, bo zostały zrobione komórką, tata aparat oddał mi dopiero wczoraj) moje dwa ulubione kolory tego sezonu - miętowy i koralowy.

czapa - sh (3zł)
sweterek - sh (5zł)
bluzka/tunika - zara%%%
naszyjnik - od B. <3 (pewnie tego nie widać, ale on i sweterek świetnie do siebie pasują)

Nie mogę się doczekać słońca i ciepła, kiedy to nie trzeba będzie się chować w wielkich puchowych kurtkach, i będzie jasno do 21!